Polar v800 – pierwsze wrażenia
Polar v800 – pierwsze wrażenia
Na początku tego miesiąca skończyłem 30 lat. Z tej okazji postanowiłem sobie sprawić trochę większy niż zwykle prezent – padło na nowy zegarek do biegania. Poprzednio używałem Garmina 205 – generalnie byłem z niego zadowolony (może pomijając brak godziny, oraz długie łapanie sygnału GPS – czasem zajmowało nawet koło 10 minut (sic!). Ale czas płynie i powoli zaczynałem mieć obawy czy Garmin w końcu nie zastrajkuje… Kiedy szukałem nowego zegarka spytałem o pomoc znajomych biegaczy. Dość szybko zdecydowałem się na wybór Polara v800 (rozważałem jeszcze produkty Garmina i Suunto Ambit 3 – Polar v800 przy podobnych funkcjach okazał się najtańszy). Jeśli pozytywnie o nim się wypowiada tak dobry zawodnik jak Warszawski Biegacz to i mnie powinien wystarczyć model z takiej póki cenowej
Po niecałych 2 tygodniach jestem pewny, że to był dobry zakup. Sam od momentu treningów z Polarem zacząłem… trenować więcej Więc to chyba najlepsza rekomendacja.
Co mi się spodobało w Polarze v800?
- kiedy przypominam sobie pierwszy bieg to zwróciłem wtedy uwagę na wygodną opaskę do mierzenia pulsu – wygodną i jednocześnie stabilną – pamiętam, że jak kiedyś biegałem z pulsometrem od Sigmy to opaska cały czas mi spadała w dół
- wibracje zegarka przy pokonywaniu kolejnych kilometrów – już nie muszę zerkać na zegarek, żeby wiedzieć kiedy kończę kolejny kilometr – dla porównaniu Garmin niby pikał, ale nie zawsze to pikanie nie można było usłyszeć
- komunikat o bezczynności – Polar w ciągu dnia w momencie, kiedy się zasiedzę (czyli siedzę bez ruchu przez godzinę) wibruje informując mnie, że „It’s time to move” – mała rzecz a cieszy i jednocześnie pozwala zadbać o higienę codziennej pracy (i unikać problemów z kręgosłupem spędzając godziny bez przerwy na krześle)
- mierzenie aktywności przez cały dzień – Polar zlicza ile czasu spędzam siedząc, stojąc, idąc – mniejsze znaczenie mają dla mnie kroki, czy pokonany dystans (bo takie dane nigdy nie będą trafne) – generalnie liczy się dla mnie to, że mogę obserwować swoją codzienną aktywność (i już widzę, że mam przeplatankę mega aktywnych dni, z dniami kiedy bardzo mało się ruszam)
- wygląd zegarka – jak najbardziej na męskiej ręce Polar v800 pasuje do codziennego noszenia (nawet jeśli na co dzień ubieracie się w myśl zasady smart casual) – pod względem estetycznym podoba się mojej żonie więc musi nieźle wyglądać
- wygoda przy zgrywaniu treningów – koniec kabli, koniec łączenia zegarka z komputerem (jedynie przy ładowaniu), koniec ślęczenia i wgrywania treningów na run-log.com
Drobne wady, na które zwróciłem uwagę:
- przy ładowaniu baterii czasem trudno się dostać do miejsca, w którym podpina się kabel – z drugiej strony biorąc pod uwagę, że zegarek jest wodoodporny może nie dało się znaleźć lepszego rozwiązania (nie jest to duża wada, ale to po prostu najsłabsze ogniwo)
- brakuje mi informacji o procencie naładowania baterii (jak jest bateria naładowana całkowicie to pokazuje 100% – niestety mniejszych procentów nie pokazuje)
Podsumowując…
Te wady jak sami widzicie są wynalezione trochę „na siłę”. Ogólnie rzecz biorąc ze sprzętu jestem bardzo zadowolony. Jeśli szukasz zegarka do biegania wraz z pulsometrem a Twój budżet jest mniejszy niż 1500 PLN wtedy polecam rozważyć zakup Polara v800. Jeśli macie jakieś dodatkowe pytania odnośnie sprzętu – piszcie w komentarzu.
Dobrej jakości zdjęcia i opis sprzętu znajdziecie w teście produktu przeprowadzonym przez portal GoUltra.pl
Na koniec, żeby było transparentnie zaznaczę, że Polar v800 zakupiłem z własnych pieniędzy płacąc normalną cenę rynkową. W żaden sposób (przynajmniej na dzisiaj) nie współpracuję z firmą Polar.
Ja też korzystam z Polara (RCX3) i jestem zadowolony. W tym zakresie cenowym na pewno się opłaca